Bursztyn broni się sam – rozmowa z Kayah

Kayah lubi i nosi bursztyn – to w dużej mierze zadecydowało o przyznaniu jej honorowego tytułu Ambasadora Bursztynu. W pierwszym wywiadzie po nominacji opowiada o tym, jak postrzega bursztyn i jak ma zamiar go promować.
„Dzięki takim imprezom jak ta bursztyn ma szansę przestać kojarzyć się z kiczowatą pamiątką sprzedawaną na stoiskach w nadmorskich miejscowościach" – to pani komentarz do Gali Mody i Bursztynu Amber Look 2013. Podobała się pani?
Impreza była zorganizowana z wielkim rozmachem, ale też w bardzo przyjaznej i miłej atmosferze. Bez zadęcia, co w Warszawie jest raczej niemożliwe i co mnie często skutecznie odstrasza. Nie było nachalnych tzw. fotoreporterów, nie czułam snobizmu ani „smrodku zjełczałej śmietanki towarzyskiej", ludzie byli serdeczni i uśmiechnięci. Nie zauważyłam, by ktokolwiek miał tam tzw. parcie na szkło – i to mi się bardzo podobało. Podobały mi się oczywiście i pokazy: wszystkie były magiczne, a poziom oferty naprawdę wysoki. Całość oceniam bardzo dobrze, choć oczywiście mam swoich zdecydowanych faworytów. Moją uwagę zwróciły modelki, ponieważ były takie całkiem normalne, żadne wieszaki, tylko apetyczne kobiety (śmiech). No i ogromny plus za oprawę muzyczną. Szczególne brawa dla Kajetana Koniecznego.
A jak ocenia pani prezentowaną tam biżuterię z bursztynem? Czy jest na tyle atrakcyjna, by pozytywnie zaistnieć w świadomości Polek?
Oh, jestem o tym przekonana! To, co zobaczyliśmy, daleko odbiega od oferty ze straganów w nadmorskich kurortach. To szlachetny materiał, który w połączeniu z artystyczną, nowoczesną i odważną koncepcją wiele zyskuje.
Czy rzeczywiście jest „przedmiotem godnym pożądania i pozazdroszczenia"?
Mówiąc to, myślałam raczej o tych cudownych prezentach, które dostałam podczas gali, czyli wspaniałym naszyjniku i piórze. Wiem, że naszyjnik powstawał z myślą o mnie i jest strzałem w dziesiątkę. Po pierwsze ma właściwą wielkość, a ja nie jestem przecież minimalistką (śmiech). Lubię nosić biżuterię, która podkreśla mój wzrost, optycznie wydłużając sylwetkę. Podoba mi się również koncepcja autorki, by bursztyn matowić, a nie polerować. Ten naszyjnik ma bardzo etniczny charakter, co też jest bardzo „moje". Tak, to biżuteria na specjalne okazje, ale tych w moim życiu jest wiele. Pióro natomiast aż zaparło mi dech w piersiach. To bardzo elegancki i ekskluzywny gadżet, będzie nam w Kayaxie służyć do podpisywania kontraktów płytowych z naszymi utalentowanymi artystami. Aż żałuję, że nie miałam go wcześniej, kiedy podpisywaliśmy kontrakty z Moniką Brodką czy Hey i Kasią Nosowską. Jest więc czego zazdrościć. Nawet tytułu Ambasadora Bursztynu, który przyjęłam jako ogromny zaszczyt. A bursztyn broni się sam.
Jako Ambasador Bursztynu chce pani „przywrócić świeżość i nowoczesność" tego kamienia – w jaki sposób?
Na pewno zależy mi na upowszechnianiu oryginalnej i artystycznej biżuterii, ale to nie wszystko: zamierzam także promować polski bursztyn i polskich artystów za granicą. W planach mam podróż tropem bursztynu w okolice Maroka oraz Hiszpanii. Mam nadzieję, że uda mi się zdobyć ciekawe informacje i upowszechnić je w książce, która ma być swoistym pamiętnikiem z podróży. Chciałabym, abyśmy traktowali bursztyn jako cenne dobro narodowe, a z naszych artystów tworzących dzieła z nim w roli głównej byli naprawdę dumni.
Pani poprzedniczki – Lidia Popiel i Monika Richardson – niezbyt często pojawiały się publicznie w bursztynowej biżuterii. Jak pani zamierza wywiązać się z tego zadania?
Może nie dostały takich pięknych prezentów? (śmiech) Ja nawet na galę założyłam bursztynowy naszyjnik z prywatnej kolekcji. Bursztyn noszę dość często, zazwyczaj są to krótkie naszyjniki, bo znam i cenię sobie również jego lecznicze właściwości, zwłaszcza pozytywny wpływ na tarczycę i krtań. Wierzę też w zbawienną moc nalewki bursztynowej.
Jaką biżuterię z bursztynem będzie pani nosić: samodzielnie wybraną czy odgórnie nakazaną?
Oj, proszę spróbować mnie do czegoś zmusić (śmiech).